POLSKA MASZERUJĄCA

Rok 2012 był rokiem marszów. Niejako nawiązując do pięknych wydarzeń z historii Rzeczypospolitej, Polacy zawiązali konfederację przeciwko władzy. Konfederację specyficzną, typową dla swoich czasów – miast czynnej walki swój masowy sprzeciw Polacy wyrażają dziś inaczej, acz w sposób niemal równie efektowny.

Co sprawiło, że w minionym roku tłumy Polaków wyszły na ulice? Czym rok ów różnił się od poprzednich? Przecież zaledwie kilkanaście tygodni przed jego rozpoczęciem Polacy oddali głos na polityków, którzy rządzili Polską przez cztery poprzednie lata. Po raz pierwszy w historii III RP partia rządząca pozostała u steru władzy, więcej: rządząca koalicja uzyskała w wyborach imponujący wynik 47,54 procent tych, którzy poszli do urn. Cóż takiego więc stało się w ciągu zaledwie dwóch miesięcy, że już u zarania nowego roku na ulicach największych polskich miast doszło do wielkich manifestacji przeciwko władzy?

Aż zobaczyli ilu ich

Z początkiem roku 2012 premier Donald Tusk, zawdzięczający swe stanowisko w dużej mierze głosom ludzi młodych, zachował się względem nich niezwykle arogancko, popełniając jednocześnie wielki błąd wizerunkowy. Do stycznia minionego roku ekipa Tuska znana była z umiejętności sprawnego komunikowania się ze społeczeństwem. Dwa i pół miesiąca po swym drugim zwycięstwie wyborczym – być może z powodu trwającej wciąż powyborczej euforii i charakterystycznego dla okresu zimowego uśpienia – PO nie była w żaden sposób przygotowana na mocny cios, jaki miał na nią spaść ze strony jej własnego elektoratu…