Europa zmienia oblicze

Dla muzułmanina ziemia, na której panował islam, należy już na zawsze do wyznawców religii Mahometa i jeśli zostanie utracona, należy ją ponownie zdobyć. Pierwszymi­ ziemiami, które „powinny” powrócić do islamu są Bałkany, Sycylia i Hiszpania, ­następnie zaś cały wielki obszar Europy, na który kiedykolwiek dotarł Półksiężyc. ­Najwyższym celem pozostaje natomiast chrześcijański Rzym.

Problemu islamu w Europie nie można ograniczać do kwestii terroryzmu czy też fundamentalizmu, dotyczy on bowiem szerokiej rzeszy emigrantów pochodzących z krajów islamskich.

Imigracja islamska w Europie nie ma nic wspólnego z imigracją europejską w obu Amerykach na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku. Imigranci europejscy zostali gościnnie przyjęci na kontynencie amerykańskim i lojalnie zintegrowali się z nowymi krajami, wnosząc w nie swój wkład nie tylko w postaci siły roboczej, ale również kultury i tradycji. Dziś Unia Europejska gościnnie przyjmuje nowych imigrantów spoza Unii, oni jednak wcale nie mają zamiaru się integrować, a więc przyjąć język, kulturę i prawo goszczących ich krajów. Należałoby mówić nie tyle o emigracji, ile raczej o migracjach na Zachód, kojarzących się z epoką najazdów barbarzyńców. Jednak barbarzyńcy, którzy opanowali Zachód, przejęli w dużej części jego cywilizację, podczas gdy cisi najeźdźcy naszych czasów nie ukrywają, że ich celem jest zastąpienie zachodnich wartości wartościami islamskiego szariatu. Wyniki sondaży są alarmujące. W Wielkiej Brytanii 26 procent ankietowanych muzułmanów twierdzi, że nie identyfikuje się z goszczącym ich krajem, 40 procent opowiada się za wprowadzeniem szariatu, a 13 procent popiera terroryzm Al-Kaidy. Według badania opinii przeprowadzonego przez Pew Research, imigranci bardziej martwią się o pracę i o rodzinę niż o religię, jednak wszyscy uważają się przede wszystkim za muzułmanów, a dopiero w drugiej kolejności za Belgów, Niemców czy Francuzów. Z pierwszego raportu Europolu (2007 r.) wynika, że w większości przypadków rekrutacja terrorystów odbywa się w więzieniach, meczetach, a przede wszystkim w medresach, szkołach islamskich, do których posyłane są dzieci imigrantów.

Dwie linie strategiczne islamu

Oznacza to, że błędem jest wprowadzanie rozróżnienia pomiędzy ekstremistycznymi a umiarkowanymi grupami muzułmanów i szukanie wsparcia tych drugich przeciwko tym pierwszym. Zachód popełnił już ten błąd w stosunku do komunistów, których podzielił na „jastrzębie” i „gołębie”, szukając porozumienia z „gołębiami” i nie rozumiejąc, że komunizm jest jedną ideologią, dysponującą jedynie różnymi wariantami strategicznymi. Był to błąd Ostpolitik oraz „kompromisu historycznego” we Włoszech. Dzisiaj istnieje niebezpieczeństwo, że ten sam błąd zostanie popełniony w stosunku do islamu.

W krajach islamskich, a także w większości europejskich wspólnot islamskich, mianem „umiarkowany” określa się kogoś, kto odrzuca przemoc, a przede wszystkim terroryzm, jako narzędzie szerzenia islamu i obrony islamskiej wspólnoty. To jednak nie oznacza, że uznaje on swoje wartości za możliwe do pogodzenia z wartościami Zachodu.

„Umiarkowani” chcą zdobyć Europę nie poprzez zamachy, lecz poprzez osiągnięcie przewagi demograficznej, islamizację przestrzeni społecznych i wprowadzenie prawa islamskiego do zachodnich instytucji. JE Giuseppe Bernardini, biskup Smyrny w Turcji, uczestnicząc w synodzie biskupów w 1999 r. powiedział, że podczas oficjalnego spotkania na temat dialogu islamsko-chrześcijańskiego pewien ­cieszący się dużym autorytetem muzułmanin zwrócił się do chrześcijan takimi słowami: Dzięki waszym prawom (demokratycznym) zostaniecie przez nas zdobyci; dzięki naszym prawom (religijnym) zostaniecie przez nas zdominowani.

Tej łagodnej, oddolnej linii strategicznej przeciwstawia się twardsza linia radykalnego islamu, który dąży do przyspieszenia momentu zdobycia Zachodu poprzez wykorzystanie takich narzędzi, jak wojna i terroryzm.

Linię „radykalną” można by określić jako „leninowską”, a linię „umiarkowaną” jako „gramsciańską”, gdyż jest ona inspirowana strategią podboju autorstwa włoskiego przywódcy komunistycznego Antonia Gramsciego. Leninizm islamski reprezentuje Osama Bin Laden, natomiast islamski „gramscianizm” Tariq Ramadan, wnuk i spadkobierca duchowy założyciela Bractwa Muzułmańskiego Hassana al-Banny, który w swoim dziele Etre musulman européen, étude des sources islamiques à la lumière du contexte européen (Tawhid, 1999), proponuje podstawy muzułmańskiej tożsamości europejskiej jako alternatywę wobec zdechrystianizowanego Zachodu.

Rekonkwista?

Dla muzułmanina ziemia, na której panował islam, należy już na zawsze do wyznawców religii Mahometa i jeśli zostanie utracona, należy ją ponownie zdobyć. W tej perspektywie pierwszymi ziemiami, które powinny powrócić do islamu, są Bałkany, Sycylia i Hiszpania, następnie zaś islamskie panowanie miałoby się rozciągnąć na cały wielki obszar Europy Wschodniej, na który dotarł turecki Półksiężyc, od Budapesztu po Belgrad i Wiedeń. Najwyższym celem pozostaje natomiast chrześcijański Rzym, z którego zdobycia islam nigdy nie zrezygnował, jak wyznał pewnego dnia egipski prezydent Nasser kardynałowi Silvio Oddiemu, ówczesnemu nuncjuszowi apostolskiemu w Egipcie.

Inny islamski przywódca, prezydent Algierii Boumedienne, powiedział kiedyś, że islam zdobędzie Europę poprzez łona kobiet. Demografia stanowi jeden z obszarów, na których ważą się losy Europy, ponieważ ciągłemu wzrostowi demograficznemu wśród imigrantów towarzyszy już od wielu lat bardzo duży spadek liczby urodzeń wśród Europej­czyków.

Dziś w Europie współczynnik płodności wynosi 1,3 punktu procentowego, jest więc dużo niższy od minimalnego poziomu gwarantującego zachowanie populacji (2,1 dzieci na kobietę). W niektórych krajach, na przykład we Francji, udało się zwiększyć ten współczynnik do 1,7 punktu procentowego, jednak dane te uwzględniają również dzieci imigrantów lub obywateli francuskich wyznających religię muzułmańską.

Odzyskać tożsamość

Spadek demograficzny nie jest przyczyną, lecz konsekwencją kryzysu o głębokich korzeniach kulturowych i moralnych, który wiąże się z utratą tożsamości chrześcijańskiej Starego Kontynentu. Współczesna Europa, atakowana z jednej strony przez islam, a z drugiej przez sekularyzm, zmienia się w kraj, w którym powstaje coraz więcej meczetów i minaretów, natomiast kościoły są przekształcane w dyskoteki i supermarkety. Problem demograficzny nie wynika więc z kwestii gospodarczych, lecz ma podłoże psychologiczne i moralne, jest związany przede wszystkim z głębokim kryzysem ufności w przyszłość, dotykającym młode pokolenia. Ufne spojrzenie w przyszłość może się opierać tylko na istnieniu prawdy i pewności. Tymczasem problemem dzisiejszej Europy, pogrążonej w hedonizmie i relatywizmie, jest właśnie utrata tradycyjnych wartości i punktów odniesienia.

Bieg historii nie jest nieodwracalny. Odwieczne zasady nie przemijają, można je zawsze na nowo odnaleźć i wyznawać z zapałem i heroizmem. Prawdziwa rekonkwista, której potrzebuje dziś Europa, to epopeja mająca swoje źródło w codziennym życiu i zawierająca w swojej treści powrót do integralnej prawdy chrześcijańskiej wyznawanej przez jednostki, rodziny i narody.

 

Roberto de Mattei