Kamil Stoch, Dawid Kubacki i najlepsza promocja katolicyzmu na świecie
Kamil Stoch wygrał 69. Turniej Cztech Skoczni. Zwyciężył w tej prestiżowej imprezie po raz trzeci w swojej karierze. Niedługo po tym, 9 stycznia 2021 r. triumfował w Titisee-Neustadt i zrównał się pod względem liczby zwycięstw w Pucharze Świata z inną legendą światowych skoków – Adamem Małyszem. To już wiemy. Ale być może mało kto zauwayżył, iż przy bardzo wysokiej oglądalności takich imprez sportowych jak TCS, nie tylko nad Wisłą, ale także w wielu dotkniętych kryzysem wiary krajach zachodu Europy, polscy bohaterowie sportowi robią fenomenalną robotę ewangelizacyjną.
Dodajmy, że tak jak w Turnieju Czterech Skoczni Stoch ugościł na najniższym stopniu podium Dawida Kubackiego, tak też w niemieckim Titisee stanął obok niego Piotr Żyła. Forma polskich skoczków w tym roku imponuje i wielu komentatorów stawia pytania o to, czy nie będzie to kadrowo rekordowy sezon dla polskiej kadry. Jeśli bowiem 10. miejsce w konkursie skoków zajęte przez Jakuba Wolnego nie daje mu przepustki do pierwszej kadry… Jesteśmy niezwykle mocni i na pewno jeszcze to wykorzystamy do posłuchania Mazurka Dąbrowskiego przy dekoracjach po kolejnych zmaganiach.
Wracając do awizowanego w leadzie tematu, swego czasu nasz mistrz świata Dawid Kubacki oburzył lewicowego dziennikarza „Gazety Wyborczej” wykonywanym przez siebie regularnie znakiem krzyża. Wojciecha Kuczok stwierdził wręcz, że „sportowcy manifestujący wiarę podczas transmitowanych zawodów obrażają jego uczucia ateistyczne”.
Nie może to dziwić, że taki znak pojawia się przed jego skokami, jako że Dawid Kubacki, tak jak i niemal wszyscy polscy skoczkowie, otwarcie przyznaje się do praktykowania katolicyzmu. Traktuje siebie, ludzi wokół oraz swoją wiarę poważnie, dlaczego zatem miałby wstydzić się znaku krzyża?!
Podobnie czyni Kamil Stoch, któego od Kubackiego różni ten malutki drobiazg, że on żegna się przed wejściem na belkę startową. Ale i jego niejednokrotnie uchwytywały telewizyjne kamery z takim gestem. Wszak Kamil nie stroni od pobożności i zamiłowania do tradycji. Któż z nas nie pamięta zdjęć z przepięknego ślubu katolickiego (w góralskiej oprawie) Kamila Stocha z jego małżonką Ewą?
Narzekania salonowej lewicy zdają się nie robić wrażenia na polskich sportowcach. – Nawet w dniu zawodów staram się znaleźć czas na wyjście do kościoła. W trudnych momentach wiem, że Bóg doświadcza mnie w ten sposób, bym się czegoś nauczył. Pokazuje mi drogę. Zawsze będę powtarzał, że dziękuję Bogu za trudne chwile, dzięki którym później mogę być lepszym – mówił nie tak dawno Kamil Stoch.
Kubacki wypowiedział się jeszcze bardziej dosadnie: – Wydaje mi się, że ten znak krzyża pomaga mi być lepszym zawodnikiem. Dzięki temu czuję, że mam na skoczni dodatkowe wsparcie. Tak, jakbym miał przy sobie psychologa. Dzięki temu ze spokojem podchodzę do pewnych rzeczy, mając świadomość, że ma się wsparcie z góry. Nie uważam, żebym musiał się ograniczać albo tłumaczyć, dlaczego to robię.
Choć Stoch i Kubacki to już doświadczeni skoczkowie, w ich ślady publicznego przyznawania się do Chrystusa idą młodsi koledzy. Takie gesty jak znak krzyża przed swoimi próbami na skoczniach wykonują m.in. Andrzej Stękała i Klemens Murańka.